05.11
nanajsampierw:
.dziękuję. LeszKowi oczywiście.
za cierpliwość i chęci, żeby coby mnie poduczyć troszku, choć okolyczności niesprzyjające wielce :D
ale do rzeczy:
pierwszy raz w życiu byłam świadkiem (śmiem nawet zaryzykowaać stwierdzenie, że pół – sprawcą) wywoływania kliszy!
i to nie byle jakiej, bo mojej!
aaa :)
wnioski: kupuję cały ten majdan i chcę samaaa :)
____
mrau.
lubię moje klisze.
a tą tą, o, pierwszą to już najbardziej.
bo się suszyła taka bezbronna, nieodporna na wszelkie złowrogie i brzydkie paprochy tego świata.
bo trzeba ją było jak na karuzeli pokręcić w chemiach różnych.
bo się do mnie klei.
muszę je zacząć lepiej traktować i nie marnować.
moja muza natchniuz to jest! :*
Nika/ ML Studio
Idziesz dobrze!!! Teraz patrzyłem Leszek ma prawie ten sam obraz .. prawdopodobnie jste robili zdjęć wraz
super!!
Pierwsza klatka jest beznadziejnie wspaniała.
Zdradzisz jakieś konkrety co do rodzaju wywoływacza / utrwalacza / zwilżacza? Także planuję zacząć samemu wywoływać swoje negatywy i zbieram opinie na temat chemii.