pruszka
Ostatnio żyję w lekkim niedoczasie,sami rozumiecie, 11 egzaminów samo się nie zaliczy :) Na dobry początek mamy 3:0, oby tylko nie zakończyło isę to spektakularna porażką :)
Dziś za to w ramach przerywnika prezentuję Wam dwie klatki z Olą. Znacie ją już z poprzednich zdjęć (była z nami na plenerze w Sandomierzu i Pińczowie).
Pozdrawiam znad sterty kserówek, skryptów, podręczników i notatek!
panta rhei
.wszystko płynie.
Dzisiejszy post miał być podsumowaniem pleneru organizowanego przez Leszka w Sandomierzu – krótką fotoopowieścią pisaną moim nikonowym spikselizowanym okiem, jednak nie mam ani czasu ani sił przeczesywać czeluści mojej karty pamięci w poszukiwaniu nadających się do publikacji fotek.
W skrócie powiem tylko, że było bardzo sympatycznie, i choć jak zwykle na plenerze byłam tylko na kilka godzin, warto było tłuc się z Kielc pekaesem :) Spędzając w Sandomierzu tych kilka chwil zdążyłam również poczynić kilka obserwacji niekoniecznie fotograficznych. Jedną z nich jest ciekawa, acz niepokojąca skłonność wielkich białych psów do wyładowywania swojego napięcia seksualnego na swoich małych, czarnych, kudłatych kompanach. bad boy!
Jak wspomniałam brak we mnie motywacji do ruszenia pstryków różnorakich z pleneru, by jednak pozostać w klimacie sandomierskim postanowiłam pokazać Wam dziś Olę, w zmaxmodelsowanych kręgach znaną jako „pruszka„. Możecie kojarzyć ją z moich poprzednich zdjęć, choćby z czerwcowego posta.
sesja z Olą była szybka -wszystko działo się na parapecie I piętra sandomierskiej bursy, skąd nasze poczynania obserwowali panowie spod sklepu monopolowego, co jednak nie było jedynym utrudnieniem, bo słońce po 16stej znika dosłownie w ciągu kilku minut :)
Cóż, zobaczymy jak te obrazki wyjdą na kievie…
pruszka
Witajcie po długoweekendowej przerwie :)
jak kiedyś wspominałam oszczędzam resztki niepublikowanych dotychczas zdjęć, by w czerwcowej fotograficznej suszy móc raz na jakiś czas odgrzebać jedno z nich.
I tak dziś przedstawiam Wam Pruszkę.
Zdjecie wykonane podczas pińczowskiego pleneru w starej i opuszczonej (choć jak się potem okazało – wciąż pilnowanej) mleczarni.
… to miejsce jest niesamowite i zachwycona jego potencjałem zapewne jeszcze nie raz tam wrócę.
___
P.S.
Łączę się w bólu i zgryzocie z wszystkimi studentami, którzy – tak jak ja – zaczynają właśnie okres sesyjny, przeciwko którym – tak jak i mnie – cały wszechświat się sprzeciwia i wszystkim tym, którym – dokładnie tak jak mi – im bliżej do egzaminu tym bardziej nic się nie chce. Oczywiście owo niechcenie obejmuje jedynie kwestie związane z kuciem, wszelkie inne formy aktywności przychodzą nadzwyczajnie łatwo, jak np. wygrzewanie dupska na kocyku, sprzątanie pokoju, malowanie paznokci, wypad na zakupy, sporządzanie deserów but still – jeśli identyfikujesz się z powyższym polecam obejrzenie wszystkich sezonów Gossip Girl…
:)
(more…)
2 Komentarze